Rupieciarstwo czy szlachetna pasja – wstęp do guzikologii

Gdzie leży różnica pomiędzy kolekcjonerstwem, a zwyczajnym i uciążliwym dla najbliższego otoczenia rupieciarstwem? Często zadawałam sobie to pytanie, zanim wreszcie postanowiłam uporządkować to, co mój mąż od lat znosił i nadal znosi do wspólnego przecież domu…

Tekst: Aneta Tyl – Muzeum Techniki i Rzemiosła Wiejskiego

Zdjęcia:  Arch. Autorki

To opowieść o zwykłych przedmiotach, wcale nie cennych pod względem materialnym, ale stanowiących świadectwo po ludziach, którzy przed nami mieszkali na terenie Pogórza Izerskiego. Nie ma ich już pośród nas, nie ma ich tradycji i kulturowej ciągłości. a Zachodnie rubieże Polski dawno odarto ze swojej tożsamości. Dlaczego tak się stało?

Powszechnie uważa się i jest to zbyt duże uproszczenie, że teren Śląska (w tym nasze pogranicze śląsko-łużyckie) był od XIII wieku masowo zasiedlany przez Niemców. Otóż prawda jest taka, że ludzi określających swoją tożsamość, jako Niemców w tamtym czasie jeszcze nie było. Śląsk nie był też zupełnym pustkowiem. Owszem, były enklawy, gdzie osiedlał się „etnos germański”, lecz tuż obok lokowali się ludzie przybyli z Czech, a nawet z odległej Holandii, znani w literaturze jako Walonowie. Przybyli tu szukać cennych kruszców, złota, srebra, pereł (w rzece Kwisie żyły skójki perłorodne [1]), kamieni szlachetnych i nowych ziół. Tu znaleźli swoją ojczyznę i wnieśli istotny, kulturowy i intelektualny wkład w rozwój i kształt całego regionu. Zanim teren Śląska i Łużyc przyłączono do młodego państwa polskiego, był on już tworzącym się od VI wieku kulturowym koktajlem zasiedlanym przez imigrantów. W XIII wieku skomplikowało się to jeszcze bardziej, nigdy jednak nie doszło do zupełnej wymiany kulturowej, takiej jaka miała miejsce po roku 1945. Na skutek fizycznego usunięcia wszystkich historycznie zasiedziałych tu ludzi i zaszczepienie zupełnie obcego substratu, składającego się w głównej mierze z repatriantów z kresów wschodnich, ziemie te zupełnie utraciły kulturową tożsamość i zyskały propagandowe miano Ziem Odzyskanych.

Skutki tego były opłakane dla istnienia ciągłości cywilizacyjnej tego regionu. Większość osiedlanych chłopów trafiło tutaj wprost spod strzech i kurnych chat [2]. Nie znali maszyn rolniczych, radia, silnika elektrycznego, ubikacji w domu, centralnego ogrzewania ani kafelków na podłodze. Nie bardzo zatem wiedzieli, co z tym wszystkim robić? Wyrywali zatem rury, demontowali toalety, niszczyli niemieckie pamiątki. W absurdalnym ustroju, jakim jest socjalizm, do władz lokalnych pozyskiwano najbardziej zacofanych obywateli, którzy pilnowali, aby niszczyć to wszystko, co było „niemieckie”. Do dziur po bombach, okopów, rowów, masowo wysypywano całe wyposażenie domów, wcześniej niejednokrotnie urządzając sobie publiczne „obrzędy” niszczenia porcelany, szkła użytkowego, palenia książek z zamków i dworów, dewastacji kościołów, cmentarzy i pomników. [3] Z tych śmietnisk wygrzebujemy okruchy historii.

Kiedy mój mąż przyniósł do domu jakąś grudkę ziemi, z której wyzierał fragment blaszki, wzruszyłam tylko ramionami. To pewnie kolejny odłamek, może nieśmiertelnik, albo coś czego zupełnie nie da się zidentyfikować – Zawołaj mnie, jak znajdziesz złoty pierścionek z brylantem – zażartowałam i zajęłam się swoimi sprawami. Nie minęła chwila, a od strony kranu z wodą dobiegły mnie pełne entuzjazmu okrzyki. Kiedy podeszłam, ujrzałam coś, czego absolutnie się nie spodziewałam. Był to guzik z… celtyckim ornamentem konia.

Guzik z ornamentem konia z kolekcji autorki

– Nie wierzę w żadne celtyckie guziki – zawyrokowałam i zrobiłam minę znawcy tematu. Symbolika celtycka była bowiem tematem mojej pracy magisterskiej. Motyw jest rzeczywiście nawiązaniem do powszechnej w V wieku p.n.e stylistyki celtyckiej. Podobne konie pojawiają się przede wszystkim na celtyckich monetach. Motywy zwierząt Celtowie umieszczali na ozdobach i przedmiotach użytkowych. W tamtych czasach nie było jednak guzików. Ubrania spinano zapinkami, nazywanymi powszechnie fibulami lub agrafkami. Co to ma zatem znaczyć? Sporo czasu zajęło nam dojście do ładu z tymi guzikami. Pomocna okazała się książka, która zupełnie przypadkiem znalazła się w naszej bibliotece- „Sztuka ludowa w Salzburgu”. Podczas gdy w powojennym Wrocławiu masowo palono w piecach niemieckimi książkami, pradziadek ratował, co tylko wpadło mu w ręce. Pośród uratowanych znalazł się właśnie ten katalog, gdzie znaleźliśmy jedyne informacje na temat takich guzików.

Uratowana z powojennych zgliszczy książka – z kolekcji autorki

W międzyczasie nasza kolekcja wzbogaciła się o następne egzemplarze, wprawdzie już nie nawiązujące do celtyckiej sztuki, ale równie niezwykłe.

Guzik z ornamentem solarnym, z kolekcji autorki

Guzik z motywem kwiatowym, z kolekcji autorki

Guzik z motywem kwiatowym, z kolekcji autorki

Guzik z motywem słońca w centrum i krajobrazu w tle, z kolekcji autorki

Guziki są odlewane lub wybijane z blachy. Najstarsze odlewane były razem z uszkami, ale okazało się to dosyć trudne. Łatwiej było odlać lub wybić samą blaszkę, by potem z osobnego drutu uformować uszko, najczęściej miedziane i zamocować je w blaszce.

Na większości guzików uszka się nie zachowały. Nasze guziki mają miedziane uszka wtopione w blaszkę.

Sporo problemu dostarcza identyfikacja metalu, z którego zrobione są guziki. Wydaje się, że bez szczegółowej analizy składu możemy jedynie snuć przypuszczenia. Guziki o barwie nawiązującej do koloru srebra robiono prawdopodobnie z tzw. brązu arsenowego, który jest mieszaniną miedzi z arsenem. Ornament robiono techniką rycia, co było niezwykle trudne przy tak małych rozmiarach guzików, lub wybijania.

Według wspomnianego katalogu „Sztuka ludowa w Salzburgu” [4], pierwsze guziki miały ornamenty zoomorficzne i intencjonalnie nawiązywały do historycznych motywów. Prócz zwierząt, częstym motywem jest prastary, uniwersalny dla wszystkich kultur motyw słońca. Symbolizuje odradzanie się i cykliczność natury oraz słoneczny rytm dobowy i roczny, w jaki wpisuje się człowiek. W późniejszym czasie pojawiają się swobodne i różnorodne motywy ludyczne. Popularne są płatki kwiatów, rośliny w doniczkach oraz rozety, które ewoluowały z motywów solarnych. Mnie najbardziej zaciekawiły guziki związane z zawodami. Nam trafił się guzik z motywem pługa, niewątpliwie należący do jakiegoś rolnika.

Guzik z pługiem z naszej kolekcji

Przykładowe guziki obrazujące zawód. Rolnik z cepem i grabiami oraz warsztat metalurgiczny. Źródło: “Volkskunst in Salzburg” ; (tamże: ryc.137)

Guziki są różnej wielkości. Największe z naszej kolekcji mają średnicę cala (2,5 cm). Trudno mi wyobrazić sobie, ile trudu wymagało ręczne grawerowanie tak skomplikowanych motywów w metalu. To tylko zwykły guzik, a ktoś zadał sobie tyle trudu, aby z pospolitego przedmiotu stworzyć małe dzieło sztuki.

Źródło:  “Volkskunst in Salzburg” ; (tamże: ryc.3 i 14)

Przypisy:

1.W.Bena, A.Paczos- Dolina rzeki Kwisy, str.59

2.M.Maciorowski- Sami swoi i obcy- reportaże z kresów na kresy, str.29

3.Z.Madurowicz- Olszyna w historię wpisana, str.43

4.Volkskunst in Salzburg, str.8, 10

Bibliografia:

1.W.Bena, A.Paczos- Dolina rzeki Kwisy. Wyd. Związek Gmin Kwisa, Lubań 2000r.

2.Z.Madurowicz- Olszyna w historię wpisana.  Wyd. Urząd Gminy w Olszynie, Olszyna 2004r.

3.M.Maciorowski- Sami swoi i obcy- reportaże z kresów na kresy. Wyd. Agora, Warszawa 2011r.

4. Volkskunst in Salzburg. Wyd. Im Selbstverlage des Vereines fur Heimatpflege im Lande Salzburg, Salzburg 1935r.